Bywa, że kiedy kogoś poznajemy i zaczyna nam na nim zależeć i to okazujemy, dowiadujemy się nagle, że druga strona "potrzebuje czasu" i nie jest jeszcze gotowa na związek. Jednak umawia się z nami i niby wszystko jest w porządku, ale my nie czujemy się do końca dobrze w tej relacji... Najlepszą sytuacją jest ta, w której jedna ze stron nie zdążyła się zaangażować w relację, która według drugiej osoby nie ma przyszłości Niestety każdy potrafi zapanować nad procesem zakochiwania się, bo on dzieje się po prostu samoistnie Bywa, że ktoś naprawdę potrzebuje czasu i po jakimś czasie jest gotowy na związek, a cała historia kończy się happy endem Po kolejnym liście od czytelnika i analizując znane mi do tej pory historie z życia, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak wiele osób umawiających się na randki w pewnym momencie słyszy, że druga strona nie jest jeszcze gotowa na nowy związek, jest po tak zwanych przejściach, potrzebuje czasu i dystansu. Czasami taka znajomość przeradza się w koleżeństwo, urywa się lub powoduje cierpienie związane z niespełnioną miłością. "Pomyślałem, że nic na siłę". Historia Daniela Umówiłem się z dziewczyną poznaną przez portal, nie mając w sumie żadnych oczekiwań. Zasadniczo chciałem kogoś poznać, od dłuższego czasu byłem po rozwodzie, próbowałem z różnymi kobietami, ale albo nie do końca mi się podobały, albo trafiałem na jakieś wariatki. Kiedy ją zobaczyłem, to byłem pod naprawdę dużym wrażeniem. Super laska. Mądra, miała ciekawą pracę, świetnie mi się z nią gadało, no rewelacja. Powiedziałem jej, że od dawna nikt mi tak nie przypadł do gustu, no i może trochę za dużo komplementów na raz, ale nie mogłem się powstrzymać, a poza tym byłem w tym szczery. Nie bardzo wiem, co się stało, bo niby była zainteresowana, ale mi powiedziała, że jest po trudnym rozstaniu, że wie, że to koniec i że jeszcze nie doszła do siebie po tym wszystkim, że potrzebuje czasu. Trochę to było dla mnie niezrozumiałe, bo w końcu umówiła się ze mną przez portal randkowy, ale pomyślałem "nic na siłę, czas pokaże". W sumie dobrze wyszło, bo zostaliśmy znajomymi, z niej jest fajna babka, a ja nie chciałem czekać. Przekonałem się, że kocha nadal swojego faceta, więc dałem sobie spokój, ale znajomą jest fajną. Daniel okazał się bardzo zdroworozsądkowy... Miał do nowej znajomości duży dystans. Kiedy zorientował się, że druga strona nie jest zainteresowana kontynuowaniem znajomości na zasadach relacji romantycznej, a polubił dziewczynę, stwierdził, że zostaną znajomymi. I są do tej pory. Jednak on się nie zaangażował mocniej w tą relację, a czasami trudno zapanować nad swoimi emocjami. Czy to przerodzi się w coś więcej? Historia Karoliny W sumie mogę napisać, że przez własną głupotę cierpię teraz i sama sobie jestem winna. Poznałam Adama i od razu mi się bardzo spodobał. Był zabawny, uroczy i do tego przystojny, po prostu był fajnym człowiekiem. Uwielbiałam z nim spędzać czas. Potrafił do mnie zadzwonić w środku dnia z pytaniem, czy nie skoczę z nim na lunch, proponował kino, wspólne wypady na rower. Raz zrobił nawet piknik dla nas — wziął kosz, ciasto, napoje, koc, zadbał o wszystko. Czułam się wybranką. Nie dość, że fajny, to jeszcze romantyczny. I wtedy na tym pikniku go pocałowałam. Nie mogłam udawać, że nic do niego nie czuję, bo tak nie było. Co prawda nie powiedziałam mu, że się zakochałam — choć tak było — ale przyznałam, że mi na nim zaczyna zależeć. Wtedy on opowiedział mi historię o swojej byłej dziewczynie, o swoim cierpieniu i dylematach. I stwierdził, że nie jest gotowy na nic nowego, a ze mną lubi spędzać czas, bo jestem atrakcyjna, fajna, lubi ze mną gadać. Wtedy nie zapaliła mi się czerwona lampka. Pomyślałam, że z czasem zapomni o swojej eks, a ze mną się zbliży i zgodziłam się być taką kumpelką do wypadów i wspólnego spędzania czasu. Czułam się jak schizofreniczka. Niby wiedziałam, że on nie chce być w związku, a z drugiej strony kupował mi kwiaty, fundował kolację czy kino. Czułam się jak taka niby-dziewczyna. Uśmiechał się, flirtował, a potem zamilkł. Nie mogłam się do niego dodzwonić przez tydzień. W końcu wysłał mi SMS-a, że wrócił do swojej eks, o której mówił, że nigdy już z nią nie będzie. Czułam się wykorzystana, oszukana, ale w sumie przez siebie. Strasznie to przeżyłam. Nie zawsze wszystko da się przewidzieć... Ludzie są zmienni — w uczuciach, w swoich poglądach. Czasem mówią jedno, robią drugie. A inni przez to cierpią. Zdarza się, że intuicyjnie czujemy, że komuś na nas zależy w określony sposób, że może to się przerodzić w "coś więcej" lub pozostać znajomością koleżeńską. Bywa też tak, że zdajemy sobie sprawę z tego, że "nic z tego nie będzie" - jak mówią niektórzy, czyli nie ziści się nasze pragnienie nawiązania romantycznej relacji z daną osobą. Jednak nie każdy potrafi zapanować nad procesem zakochiwania się, bo on dzieje się po prostu samoistnie. "Zbliżała się i oddalała". Historia Marka Byłem zakochany w dziewczynie przez lata i nic z tego finalnie nie wyszło, dlatego przestrzegam wszystkich przed takim wodzeniem za nos. Mogę powiedzieć, że ja szczerze ją kochałem, a ona to po prostu wykorzystywała. Pożyczała pieniądze, opiekowałem się jej synem, którego pokochałem jak własnego. I ciągle mi dawała sprzeczne sygnały. Raz, że jej zależy, ale jeszcze nie wszystko sobie poukładała po rozstaniu z mężem, z którym de facto nigdy się nie rozwiodła, tylko on mieszkał zagranicą od lat. Raz, że ona się zawiodła na mężczyznach i nie wierzy w miłość. Sypiała ze mną, zbliżała się i oddalała. Raz mówiła, że chce być ze mną, innym razem, że nie jest gotowa i może nigdy nie będzie. A jak znosiłem wszystko w imię tego, że naprawdę ją kochałem. Aż dostałem kubeł zimnej wody na łeb, gdy po czterech latach przyjechał jej mąż z Holandii i ona do niego wróciła. Do tej pory nie wierzę w to, co się stało. Jak ona tak mogła ze mną postąpić? Wsłuchać się we własną intuicję Ta ostatnia historia jest dość dramatyczna. Mimo że od rozstania minęły już dwa lata, Marek nadal kocha i nie potrafi sobie poukładać życia z inną kobietą. Bardzo chciałby mieć rodzinę, pozostaje jednak singlem. Z pewnością nie ma tu uniwersalnych rozwiązań. Jednak żeby chronić siebie przed rozczarowaniem i cierpieniem po niespełnionej miłości, trzeba wsłuchać się w swoją własną intuicję, która wielokrotnie potrafi nas ustrzec przed osobami, które dają nam sprzeczne sygnały. Z jednej strony mówią nam, że nie są jeszcze na związek gotowe, a z drugiej strony chętnie umawiają się z nami na niby-randki, powodując, że mamy mętlik w głowie i w sercu. My tę intuicję często lekceważymy. Co zrobić? Jeśli nic nam nie podpowiada, to potraktujmy sprawę zdroworozsądkowo i zdajmy się na szczerą rozmowę z nią lub z nim. A po tym, co usłyszymy, podejmijmy decyzję ze wszystkimi jej konsekwencjami. Wszystkiego nie da się przewidzieć, bo życie pisze własne scenariusze. Bywa i tak, że ktoś naprawdę potrzebuje czasu i po jakimś czasie jest gotowy na związek z nami, a cała historia kończy się happy endem. Jeśli chcesz się podzielić swoimi refleksjami na temat bycia singlem czy życia w związku, napisz do nas: redakcja@ Źródło:
Kiedyś bym się z tego śmiała. Od kiedy mnie to dotyczy inaczej na to patrzę. Jak ja kiedyś lubiłam te moje ,nigdy’ i ,zawsze’… świat nie jest jednak czarno-biały a ludzkie pragnienia potrafią być naprawdę skomplikowane. Tak naprawdę angażujemy się w taką relację bo szukamy bliskości, czułości ,to tęsknota za miłością.
Od randki do związku Stworzenie związku dla młodych ludzi nie jest niczym problematycznym. Zwykle zadają sobie magiczne pytanie: „czy będziesz ze mną chodzić?” i...
To kolejna zaleta relacji FWB. Pamiętaj, że w waszym układzie seks odgrywa kluczową rolę. Nie bój się eksperymentować w sypialni i odważ się na pozycje, o jakich marzyłaś, a do tej pory nie miałaś odwagi. To idealny moment, żeby przełamać wewnętrzne opory i w końcu zaszaleć. Wykorzystaj to!
fot. Fotolia Stanowicie parę od ładnych paru lat, ale w waszym związku nie zachodzą żadne zmiany? Odnosisz wrażenie, że jesteście razem, a jednak osobno? Być może tkwisz w przechodzonym związku. Przedstawiamy jego najbardziej typowe objawy. Przekonaj się, czy są ci znane. 1. Odczuwasz nudę w towarzystwie partnera Ostatnio każde wasze spotkanie niczym nie różni się od poprzedniego? Mimo że kiedyś potrafiliście rozmawiać ze sobą godzinami, dziś nie macie wspólnych tematów? Jeśli w towarzystwie swojego partnera odczuwasz nudę, oznacza to, że mogłaś się wypalić. Wasz związek wisi na włosku, dlatego jak najszybciej porozmawiaj z ukochanym o swoich odczuciach. To naprawdę ostatni dzwonek. Niestety może okazać się, że nie ma już czego ratować... 2. Przestałaś tęsknić Nie pamiętasz, kiedy ostatnio odczuwałaś tęsknotę za swoim mężczyzną? Zauważyłaś, że coraz rzadziej o nim myślisz? Pod jego nieobecność masz wrażenie, że odpoczywasz? Jeśli brak partnera nie wywołuje w tobie żadnych emocji, to może być sygnał, że jesteś w przechodzonym związku. Być może powinniście sobie zrobić krótką przerwę? Dzięki niej będziesz mogła zatęsknić za ukochanym i zastanowić się nad waszą relacją. 3. Nie macie wspólnych planów Mimo że stanowicie parę już od kilku lat, wasz związek ciągle znajduje się w tym samym punkcie? Czujesz, że nic się nie zmienia, i coraz bardziej zaczyna cię to irytować? Jeśli nie podejmujecie tematów dotyczących waszej wspólnej przyszłości, takich jak ślubu czy założenia rodziny, oznacza to, że jesteście ze sobą z przyzwyczajenia. Osoby, które chcą spędzić razem życie, nie unikają poważnych rozmów. Ślub wbrew pozorom wiele zmienia, niestety ochota na niego po wielu latach związku może przeminąć... Czemu pozostajemy w złym związku? 4. Coraz więcej czasu spędzasz ze znajomymi niż z partnerem Z utęsknieniem wspominasz czasy, kiedy chciałaś spędzać ze swoim ukochanym każdą wolną chwilę? Teraz zamiast spotkać się z nim wolisz umówić się z przyjaciółmi? Najwyraźniej jego towarzystwo nie sprawia ci tyle przyjemności co kiedyś. Twój partner mógł ci spowszednieć, co stanowi jeden z objawów przechodzonego związku. Zastanów się, z jakich powodów z nim jesteś. Jeśli przestał cię fascynować, być może trwasz przy nim, ponieważ jeszcze na twojej drodze nie pojawił się nikt nowy... 5. Seks nie satysfakcjonuje cię już tak jak kiedyś W waszej sypialni ostatnio wieje chłodem? Porywy namiętności stały się przeszłością? Zauważyłaś, że kochacie się znacznie rzadziej niż kiedyś, a zbliżenia przestały cię w pełni satysfakcjonować? Jednym z objawów przechodzonego związku jest pogorszenie życia seksualnego. To naturalne, że po pewnym czasie seks nie fascynuje nas tak jak w pierwszych fazach relacji partnerskiej. Jeśli jednak zaczęłaś uprawiać go z poczucia obowiązku, a nie dla przyjemności, nie powinnaś tego lekceważyć. Porozmawiaj z partnerem na ten temat. Namiętność w związku można przywrócić, ale obie strony muszą być przekonane, że naprawdę tego chcą. 6. Nie dzwonisz, nie piszesz... Czasy, kiedy zasypywaliście się w ciągu dnia miłymi SMS-ami, bezpowrotnie minęły? Dzwonicie do siebie jedynie w konkretnej sprawie? Jeśli nie odczuwasz potrzeby kontaktu ze swoim partnerem, oznacza to, że stał ci się obojętny. Nie chodzi o to, abyś co godzinę wysyłała do swojego mężczyzny tkliwą wiadomość czy z niecierpliwością czekała na jego telefon. Wystarczy, że zasygnalizujesz mu, że o nim myślisz. Jedno dobre słowo na rozpoczęcie dnia może zmienić więcej, niż myślisz... 7. Nie cieszysz się na widok partnera Już nie witasz ukochanego z radością i promiennym uśmiechem na twarzy? Nie pamiętasz kiedy reagowałaś entuzjastycznie na jego widok? Jeśli spotkania z nim przestały cię cieszyć, oznacza to, że tkwicie w przechodzonym związku. Fascynacja drugą stroną jest zawsze intensywna na początku związku, ale nigdy nie powinna ulecieć. Jeżeli tak się dzieje, istnieje duże prawdopodobieństwo, że relacja partnerska umrze śmiercią naturalną... 8. Zaczęli cię interesować inni mężczyźni Już nie raz przyłapałaś się na tym, że patrzysz z zainteresowaniem na przystojnego faceta, choć kiedyś nie widziałaś świata poza swoim mężczyzną? Nie masz oporów przed flirtowaniem z innymi, choć do niedawna uważałaś, że jest to nie do pomyślenia w związku? Jeśli tak, oznacza to, że twój partner przestał na ciebie działać. To jeden z objawów przechodzonego związku. 9. Zachowania partnera nie wywołują w tobie silnych emocji Od pewnego czasu zachowania twojego partnera nie robią na tobie większego wrażenia? Zdałaś sobie sprawę, że stałaś się znieczulona na jego osobę? Relacja partnerska, w której nie ma miejsca na silne emocje, jest jałowa. W przechodzonym związku ludzie zaczynają traktować się lekceważąco, ponieważ stracili sobą zainteresowanie. Są razem, ale tylko fizycznie. Jeśli najczęstszym z uczuć, które budzi w tobie twój partner, jest obojętność, powinnaś się zastanowić, czy trwanie w takiej relacji ma sens. 10. Czujesz, że tracisz czas Po prostu. Odnosisz wrażenie, że stoisz w miejscu, że czas przecieka ci przez palce. Związek w ogóle nie ubogaca twojego życia, wręcz przeciwnie – coraz częściej odczuwasz, że czegoś ci brak. Chciałabyś coś zmienić, ale się boisz. Podświadomie wiesz, że przeszkodę stanowi twój partner, ale nie dopuszczasz do siebie takiej myśli. Zastanów się, czy trwanie w takiej relacji partnerskiej ma sens. Chyba należy spojrzeć prawdzie w oczy. 5 skutecznych rad, jak radzić sobie z kłótniami w związku
Pracoholizm - kiedy pragnienie zawodowego sukcesu przeradza się w nałóg. Rys. Krzysztof "Rosa" Rosiecki. Polacy nie uważają pracoholizmu za uzależnienie tak groźne, jak od substancji psychoaktywnych czy hazardu. Jednak jak każde, powoduje ono wymierne straty zarówno w zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym. Pracoholizm może już być
Związek, który przeradza się w coś naprawdę poważnego, wiąże się zazwyczaj z podjęciem kilku kluczowych dla wspólnej przyszłości decyzji, jak wspólne zamieszkanie i ślub. Wśród tych decyzji jest również ta dotycząca dzieci – czy je chcemy, kiedy planujemy zajść w ciążę, jak podzielimy się obowiązkami. A może w ogóle nie zamierzamy powiększać rodziny, bo życie we dwójkę w zupełności jednak, gdy zdania w tej kwestii są bardzo mocno rozbieżne? Nie jest to wcale rzadkość, gdy jeden z partnerów chce dzieci, i to w liczbie mnogiej, drugi się waha, jest raczej na nie, może w przyszłości, bądź od razu, kategorycznie stwierdza, że rozmnażać się nie planuje. Ciężko tu znaleźć kompromis, bo dziecko albo się rodzi, albo nie. Jak więc rozwiązać ten problem?Kiedy jest właściwa pora na taką rozmowę?Kwestia posiadania dzieci to podstawa, jeśli chodzi o ustalanie wspólnej przyszłości. Nie powinno być żadnych niedomówień, bo to zbyt poważna i brzemienna w skutkach decyzja, lepiej z góry wiedzieć jakie kto ma plany i oczekiwania. W przeciwnym razie ktoś może się gorzko rozczarować, a spór o dzieci potrafi doprowadzić nawet do ważne, ale zarazem głupio wyskoczyć z takim tematem na pierwszej czy drugiej randce. Rozmowa o dzieciach tuż po zapoznaniu zwykle odstrasza, bo skąd ten pośpiech? Trąci desperacją, bo przecież na razie mamy fazę beztroskich randek, zauroczenia, cieszenia się sobą. Rozważania o kolorze firanek we wspólnej kuchni i imieniu dla przyszłej córeczki można prowadzić co najwyżej w głowie. To jednak trochę komplikuje sprawę, bo za wcześnie o dzieciach mówić źle, ale gdy z wzmianką o bobasku czeka się do momentu głębokiego zaangażowania, nagle wyjść może wielka rozbieżność poglądów. I co wtedy robić?Bo to naprawdę kłopotliwa rozbieżność. Nie mówimy tu o urządzaniu salonu i kłótniach, jaki kolor mają mieć szafki – w takich sprawach, przy odrobinie dobrej woli, idzie się jakoś dogadać, wypracować kompromis. Ale przy dziecku? Tu nie ma półśrodków, „zobaczy się”, „jakoś będzie”. Jak nie wyjdzie, nie da się ot tak wprowadzić zmian. Dziecko zostanie. Albo w ogóle nigdy się nie różne punkty widzeniaWiele par nie porusza tego tematu, żeby nie psuć atmosfery. W stałych związkach z dłuższym stażem często da się mniej więcej wyczuć, jakie kto ma nastawienie do dzieci, więc tylko delikatnie się o tym napomyka, bez naciskania na klarowne stanowisko, i szybko wycofuje, gdy druga strona czuje się osaczona i reaguje niechęcią bądź złością na kwestię powiększenia przemilczanie prowadzi donikąd. Dla osoby, która mieć dziecko chce bardzo, to trochę strata czasu być w związku z kimś, komu wcale się nie chce powiększać rodziny. Zwłaszcza kobiety to czują – im dłużej zwlekają, tym bardziej ryzykują, że nie spełnią swojego marzenia o byciu mamą. Nie dla każdego posiadanie potomstwa jest najważniejszym celem w życiu, ale gdy ktoś tego naprawdę pragnie, to ciężko mu będzie z dziecka zrezygnować dla dobra związku, w imię co z tego, że nieplanujący dziecka partner kocha, ma całkiem przyjemną wizję wspólnego życia, dba o swoją drugą połówkę, chętnie się z nią dzieli tym co ma – jeśli druga strona zamiast podróży i przygód tylko we dwoje w wyobraźni widzi przystrajanie dziecięcego pokoju, uczenie szkraba jazdy na rowerku i oklaskiwanie jego występów w szkolnym przedstawieniu, żadne rozpieszczanie nie zagłuszy w pełni jej bólu. Jest za to szansa, że ów ból będzie tylko narastać i kłaść się coraz dłuższym cieniem na przyszłości nie chcesz?Kiedy temat dziecka wypływa, to najczęściej oczekujemy tego, że nasz partner myśli podobnie. Niestety, nie wszyscy mają to szczęście, a atmosfera jeszcze bardziej się zagęszcza, gdy wcześniej wysyłane sygnały sugerowały całkiem inne podejście – ona tak bardzo ceniła sobie życie z dnia na dzień, bez większych zobowiązań, a teraz znienacka wychodzi, że jej największym pragnieniem jest słyszeć tupot małych to sprawa niezmiernie delikatna, drażliwa i budząca silnie emocje, niezależnie od tego, jakie się ma zdanie o dzieciach. Dlatego często rozmowa szybko przeradza się w kłótnię, niczego nie rozwiązuje i niczego nie wyjaśnia, temat jest tylko zawieszony i coraz bardziej psuje wzajemne relacje. Tymczasem niechęć do posiadania potomstwa nie musi wcale wynikać z niechęci do dzieci. To nie maluch jest tutaj problemem, ile te wszystkie rzeczy, jakie się wiążą z jego pojawieniem – praca, pieniądze, odpowiedzialność, nowe obowiązki, wyrzeczenia. Kobiety się obawiają utraty niezależności i tego, że będą musiały całkowicie zrezygnować ze swoich ambicji. Mężczyzn przeraża konieczność utrzymania rodziny i samo ojcostwo, do którego nie wiedzą jak się zabrać, bo wzorce wyniesione z domu dalekie były od idealnych. I wystarczy, że druga strona wysłucha, rozwieje obawy, zapewni o swoim wsparciu, by „nie” zamieniło się w „tak”.Ale czasem ktoś po prostu nie chce, bo nie. Czy można liczyć, że się mu odmieni? Można, ale to raczej płonne nadzieje. To prawda, że ludziom z wiekiem zmieniają się poglądy, przewartościowują swoje życie i ustalają priorytety na nowo, ale to żaden pewnik, że „jeszcze ci się odmieni”. Niektórzy jednak kurczowo trzymają się tej nadziei, liczą, że partner dojrzeje, zrozumie, tak samo zacznie się wzruszać na widok maciupeńkich leci, życie przemijaSilnego pragnienia posiadania dziecka nie da się zastąpić czymś innym. Gdy w związku coś trzeba poświęcić, dobry partner będzie umiał to wynagrodzić, strata nie okaże się aż tak bolesna. Z dzieckiem się raczej tak nie da, nie zastąpi go słodki labrador czy posiadłość nad morzem, i każdy kolejny krok będzie uświadamiał dobitnie, z czego się rezygnuje i pewnie już nigdy nie doświadczy. Bo jakie to może być szczęście, gdy mijana na ulicy grupa śpiewających przedszkolaków wywołuje dławiącą gulę w gardle? Żal jest zbyt wielki, by dało się go zbyć banalnym „w życiu nie można mieć wszystkiego”.Z czasem partner nie jest już ukochaną, najbliższą osobą, lecz kimś, kto nie pozwala spełnić naszego powołania. I skoro nie da się kogoś przekonać, to może lepiej będzie poszukać partnera o podobnych priorytetach. Tkwienie w związku, w którym nie można się w pełni zrealizować, jest stratą czasu, czego nawet głębokie, płomienne uczucie nie jest w stanie zrekompensować. Oczywiście, można cierpliwie czekać na „zachcenie”, ale to spore ryzyko, że koniec końców się chce dzieci? Pewnie nie kochaDziecko to przypieczętowanie związku, już na zawsze, cokolwiek się zdarzy, ta dwójka ludzi będzie ze sobą trwale połączona. Nic dziwnego zatem, że niechęć do posiadania dzieci utożsamia się ze zbyt luźnym podejściem do związku. Stwierdzenie, że nie tylko teraz, ale w ogóle nigdy nie planuje się powiększenia rodziny, może być odebrane z dużą nieufnością. Znaczy, chce sobie zostawić jakąś furtkę? Jest lekkoduchem gardzącym obowiązkami? Nie traktuje mnie poważnie? Skąd ten strach? Ok, teraz może jeszcze za wcześnie, ale za kilka lat, co stoi na przeszkodzie?Najgorzej jest tkwić w zawieszeniu, wszak związek to wielka inwestycja, im więc czasu się mu poświęci, tym gorzej znosi się rozjazd w oczekiwaniach. Ciężko zostać, jeszcze ciężej odejść, nie chce się tracić ukochanej osoby, ale ta jej rezerwa po prostu jest zbyt bolesna. A wejście w nowy związek to też nie takie hop ciężko jest także tym, którzy dzieci mieć nie chcą. Czasem nawet ciężej, głównie przez otoczenie, które prędzej zrozumie potrzebę posiadania rodziny, to przecież naturalne, i tym chętniej potępi samoluba. Właśnie bliscy, rodzina i przyjaciele, mogą podsycić konflikt między partnerami, utwierdzając w przekonaniu o niedostatecznej miłości – gdyby cię naprawdę kochał to by się zgodził. Zdarza się nawet, że ktoś przeciwny dziecku dostaje łatkę „nienormalnego”, szczególnie kiedy jest to kobieta – co z nią nie tak, zostaw idiotkę, niczego ci nie da, a tylko zniszczy życie swoim szantaż, grożenie rozstaniem, sięganie po chwyty w rodzaju „a kto ci poda szklankę wody na starość” może stać się przyczyną dalszego tkwienia w uporze, bo nikt nie lubi być stawiany pod ścianą, poddawany niesłusznej krytyce, piętnowany za życiowe wybory. I kto wie, czy by się komuś faktycznie nie odmieniło, gdyby nie to pogardliwe umniejszanie i traktowanie z może to ty jesteś przeszkodą?W mówieniu, że niechęć do dziecka wskazuje na słabość uczucia, jest jednak ziarno prawdy. Tak bowiem się niekiedy zdarza – on absolutnie nie chciał, kompletnie nie widział się w roli ojca, przez lata nie dało się go nakłonić do zmiany zdania, a w kilka miesięcy po rozstaniu dorobił się żony i dumnie oczekuje na narodziny pierwszego potomka. Widać, że się z tego cieszy. Że na tak diametralną zmianę zdecydował się w mgnieniu oka. Dlaczego więc nie mógł wcześniej? Cóż, widać do ciąży mogła go skłonić tylko określona mają podobnie. Gdzieś podświadomie chcą zostać mamą, ale się zarzekają, że nie, żadnych pieluch, szkoda młodości. Złoszczą się, gdy partner naciska, i oddychają z ulgą, gdy druga strona odpuszcza. Ale nowa znajomość budzi w nich całkiem odmienne odczucia – przy tym mężczyźnie czują się pewniejsze, bardziej bezpieczne, wizja małego dziecka w domu nie budzi już lęku czy obrzydzenia, lecz pozytywną ekscytację. Może więc, zamiast się złościć, dlaczego partner nie podziela naszej wizji, warto się zastanowić, czy jest on naprawdę tym jednym jedynym?
Tłumaczenia w kontekście hasła "przeradza nas w" z polskiego na angielski od Reverso Context: Zanim siê zorientujesz, przeradza nas w coœ strasznego.
Najlepiej NIE TAK jak w Hollywoodzkich filmach. Zazwyczaj trochę rzeczy musi się wydarzyć, zanim zaczniesz myśleć o związku. Chociażby seks i pogłębiona intymność między wami. Na pewno ważnym momentem, w którym wiesz, że jesteś w związku jest gdy obydwoje mówicie sobie „Kocham Cię”. I rzecz jasna nie macie 13 lat, podczas gdy waszą główną lekturą jest „Bravo” lub „Bravo Girl” (czy coś podobnego co wydaje się obecnie). Jest wiele sposobów, aby to powiedzieć. Ja nigdy nie starałem się robić z tego jakiejś wielkiej sprawy, tak jak to wygląda na filmach. Może ze wstydu i skrepowania 😉 W wielu moich związkach gdy bardzo polubiłem dziewczynę, to nie miałbym problemu z powiedzeniem jej „Kocham Cię”. Choć pamiętam wieki temu, gdy wylatywałem przed szereg z tym „Kocham Cię” i dostawałem po dupie. (Przykład wpis: Czy Powinieneś Przeć Do Związku z Dziewczyną?). Bo byłem głupi, nie znałem życia i nie widziałem sygnałów od dziewczyny. Myślę, że najlepszą radą jest, aby mówić te słowa w momencie, kiedy rzeczywiście to czujesz i widzisz wzajemność od dziewczyny. Z drugiej strony, gdy dziewczyna mówi „Kocham Cię” na drugiej czy trzeciej randce, a ty (jeszcze) tego nie czujesz, to nie trzaskaj jej drzwiami w nos. Powiedz, że zupełnie się tego nie spodziewałeś, że jesteś zaskoczony itp. Możesz jej powiedzieć, że „Nie odpowiedziałem ci tym samym, bo miałem w przeszłości złe wspomnienia z tym związane, ale chcę żebyś wiedziała, że cieszę się z twoich słów”. Itp. że jesteś na dobrej drodze. Jeśli to właśnie czujesz. Ciekawym sposobem jest po prostu mówienie tego stopniowo, pośrednio. Np. „Kocham w tobie to i to.”, „Kocham jak to dla mnie zrobiłaś”, „Kocham twoje poczucie humoru., „Kocham jak śmiejesz się z moich dowcipów”. Coś takiego. To daje jej znać krok po kroku, że stopniowo, wkrótce powiesz jej to co czujesz. Dziewczyny wiedzą, że generalnie (mniej doświadczeni) faceci wstydzą się mówić słowa na „K”. Większość osób uznaje ten moment mówienia sobie „kocham CIĘ”, kiedy „spotykanie się” przeradza się w poważny związek. Po pierwsze musisz się zdecydować czy chcesz być w LTR. O tym będzie kolejny wpis. Myślę, że zawsze gdzieś w umyśle kobiety, kołacze się jakiś motyw związku, tzn. nie wykluczają takiej opcji. Nawet jeśli bzykasz się z dziewczyną w toalecie w klubie. Większość kobiet (trzeźwa, nie na wakacjach) nie odczuwa w pełni pociągu, jeśli gdzieś w głębi nie czuje, że jesteś jakąś „opcją” na chłopaka. Są kobiety, którym chodzi głównie o seks, ale gdzieś w głowie, głęboko w podświadomości będzie pojawiać się myśl „hmm, a czy potrafię sobie wyobrazić jego i mnie jako parę?”. I w zależności do tego co Ty dalej zrobisz, to albo pójdzie to dalej w stronę przygody albo w stronę trwalszej relacji. Więc jeśli szukasz dziewczyny na stałe, to Ty musisz tak wszystko nastawić, żeby pokazać dziewczynie „jesteś dla mnie czymś więcej niż fajną laską do seksu”. Najlepiej nie mówiąc tego wprost. Bo jeśli Ty będziesz nie zdecydowany, czy chcesz przygody czy związek, to ona zdecyduje za Ciebie. Dziewczyny są jak związkowe NINJA. Gdy jej się bardzo podobasz, to będzie starała się przyjąć ramy „chłopak-dziewczyna” jak tylko się da. OK, więc kwestią jest jak przeprowadzić to tak, żeby było to z korzyścią dla obu stron. Według mnie najlepiej na początku pozwolić, żeby dziewczyna stopniowo przekonywała cię do siebie. Ty dajesz jej subtelne znaki, ale to ona rozpoczyna rozmowę o związku „do czego to wszystko zmierza?” albo „Czy my jesteśmy razem / Czy spotykamy się z innymi? / Powinniśmy być tylko dla siebie / traktować siebie na wyłączność” i tego typu rozmowy, które mogą przybrać podobne formy. Tak jak Ty wykonujesz pierwsze kroki na etapie podrywu (np. zagadanie, wzięcie kontaktu, umówienie się), tak ona wykonuje „pierwsze badawcze kroki” na drodze do związku, czy małżeństwa. Według mnie teksty wychodzące od Ciebie jako pierwsze „Chciałbym być twoim chłopakiem” słabo komponują się z prawami wszechświata. A przynajmniej z Pierwszym Prawem Powszechnego Przyciągania Adepta. Dobrą rzeczą, żeby nastawić kobietę na związek są dość częste spotkania. Im częściej widujesz się z dziewczyną, tym głębsze uczucia zaczynacie do siebie żywić. Trudno jest widywać się z kimś np 3-4 razy w tygodniu i uprawiać seks, rozmawiać codziennie i nie wykształcić przy tym głębszych uczuć. Druga sprawa – dziewczyna nie wejdzie w związek, jeśli nie uważa, że lubisz ją wystarczająco mocno. Więc chcesz to zakomunikować nie przez „Zostaniesz moją dziewczyną?” lub „Chcę być twoim chłopakiem!”, tylko raczej „Bardzo cię lubię. W lato chciałbym Cię zabrać na wycieczkę do Szwajcarii Kaszubskiej”. A lato jest powiedzmy 1-3 miesiące od teraz. To pozwoli jej wyobrazić sobie was razem za jakiś czas. Komunikuje jej, że odbierasz ją jako „materiał” na dziewczynę. Inny przykład – szykujesz się na imprezę z jej przyjaciółmi i rozmawiasz z nią co założyć „Wiesz co, założę X. Co by powiedzieli twoi znajomi, gdyby twój chłopak się ubrał tak niechlujnie”. Taki mały sygnał, niby nic wielkiego, ale do jej głowy idzie komunikat. Nawet jeśli powiedziałeś to pół żartem, to jej da to do myślenia. Większość dziewczyn, z którymi się będziesz spotykać, po kilku randkach nie będzie miała nic przeciwko nazywaniu ciebie jej chłopakiem. I takie mini wstawki mogą tylko pomóc. Uwaga! Nie wspominaj o związku dopóki nie będziesz pewien, że ona też tego właśnie chce. Musisz przyglądać się jej sygnałom. Pozwól, aby to z jej strony wyszły słowa o bycie razem w zwiazku. Ja mówię dziewczynie „Słuchaj, lubię cię, naprawdę cię lubię. Nie miałem takiej więzi z nikim wcześniej. Jestem ciekaw jak to się rozwinie” i tyle. Zostawiam to dalej. Bardziej chodzi o odczuwane emocje i danie przestrzeni na posuwanie się spraw dalej, niż logiczne wyjaśnienie jaka jest natura wasze znajomości. Subtelnie przekazujesz jej, że „łączy nas coś wyjątkowego, jesteś warta mojego czasu”. Ważne, żeby zasugerować że wasza znajomość zmierza do związku, ale przy tym nie jest podszyta Twoją desperacją. Jeśli mimo wielu randek nie pada z jej strony ani jedno słowo na temat związku, waszej relacji – to już jest temat na inny wpis 🙂 Adept ps. Aha, jedna uwaga, ale ważna. Słowo kocham to nie jest magiczny trik na ratowanie związku lub zniszczenie jej focha. Takie myślenie bierze się z kiepskich komedii romantycznych, gdy koleś coś psuje, ona odjeżdża samochodem, a on krzyczy za nią „Andrea! Kocham Cię! Wróć!” i ona cała w skowronkach cieszy się, że wszystkie problemy się rozwiązały. I wraca do niego z bijącym sercem. Ale w realu tak się rzeczy same się nie rozwiązują. Bądź realistą. Oglądaj mój kanał YouTube, a nie romantyczne komedie (no chyba że dla zabawy). Nie mów tego w momencie, kiedy coś zepsujesz – „Aha, wiem, jak to rozwiązać, powiem te słowo na K.”. Zazwyczaj ona w tym momencie już nie chce tego usłyszeć, będzie to twoja oznaka niezrozumienia jej stanu w którym jest obecnie „Jestem wkurzona, a ty mi to teraz mówisz? Jesteś idiotą?”. Adept Zaczałem naukę nowoczesnego uwodzenia w 2005 r. Od 2006 r. pomagam facetom stać się seksualnie atrakcyjnym dla kobiet. Uczę o czym mają rozmawiać i jak zdobywać takie kobiety, które się im podobają. Likwiduję problemy z brakiem pewności siebie z kobietami. Pomagam też odzyskiwać byłą partnerkę (żonę lub dziewczynę). Od 2008 roku pomagam kobietom w tym jak zdobyć i rozkochać w sobie mężczyznę oraz budować pewność siebie w relacjach.
Zdroworozsądkowa zazdrość wnosi do związku napięcie, pobudza zainteresowanie obu stron. Niezdrowa – niszczy relacje, prowadzi nawet do jej rozpadu. Sceny zazdrości, w których oskarżamy
OpisPo czym poznać, że tworzycie związek? Jak nie pomylić flirtu czy przygody z poważną relacją? Sprawdź, kiedy niewinna znajomość przeradza się w poważną relację [infografika].
uGOIr. 6nq4ya8n5j.pages.dev/26nq4ya8n5j.pages.dev/3
kiedy znajomość przeradza się w związek